Ludzie, dla których Vazaha, biały człowiek, to coś niespotykanego

Kolory, zapachy, ludzie, natura
7 marca, 2018
Czas na doświadczenie
7 marca, 2018
kkuhtt

Życie na każdym kroku pokazuje mi, że nie warto żyć „pod plan”. Plany nawet te wzniosłe, nawet te przygotowywane tygodniami mogą nas samych zaskoczyć i mocno nas zawieść, albo ucieszyć. Rok temu nie miałam pojęcia, że będę siedzieć dzisiaj w pokoju wypełnionym koszami wykonanymi z rafii, kameleonami i lemurami, w tle będę słuchać Mike&Davis, a na półce pojawi się album ręcznie robiony z delikatnej kory wypełniony zdjęciami, a na tych zdjęciach będą Ankizy Gasy, Dzieci Madagaskaru, baobaby, Czerwona Ziemia, a na tej ziemi ja. Spełniło się moje marzenie, które dało mi doświadczenie życiowe, ale też nadzieję, że i te pozytywne punkty na linii życia zdarzają się i w związku z czym mogę marzyć dalej, bo nie ma rzeczy niemożliwych.

Madagaskar. Wielka wyspa i równie wielkie serca ludzi, których miałam szczęście spotkać. Kasia i Pati tworzą Fundację Ankizy Gasy- Dzieci Madagaskaru całą sobą. Nauczyły nas jak odnaleźć się na Wyspie, jak komunikować z ludźmi, jak robić zakupy, gdzie się poruszać i jak, bo jazda taxi-brosy to jakby nie patrzeć niezły wyczyn. Nieoceniona była pomoc Sióstr, szczególnie Siostry Sławy, która sprawowała pieczę nad szkołą, czy siostry Pierrette, zdradzającej nam tajniki malgaskiego języka.

Malgasze. Ludzie, dla których Vazaha, biały człowiek, to coś niespotykanego. Ekscytacja kolorem skóry, ustępowała też miejsca wzajemnym zainteresowaniem zachowaniem, zwyczajami, językiem. Wnętrze tutaj liczy się najbardziej. Nie wygląd zewnętrzny. Każdemu tutaj miło powiedzieć „dzień dobry”, uśmiechnąć się, miło pójść do sklepu po mofo albo na kawę i mofo gasy, miło pójść na targ z koszem po świeże, egzotyczne owoce. Miło jest czynić tutaj to, co normalnie nuży nas i męczy. Życie w takim tempie i z takim nastawieniem zmienia człowieka. Może nie w ten sposób, gdzie wracając do Polski uda mi się odtworzyć takie warunki, ale zmienia myślenie i utrudnia powrót, akceptacje monotonnego życia. Prowokuje do zmian, myślę, że w moim przypadku pozytywnych. Przyjechałam tutaj jednak w konkretnym celu, do szkoły, gdzie miałam spędzać czas z dziećmi.

Ogólny zamysł miałam, ale nie mogłam przewidzieć tego, co mnie czeka, więc zaskoczenie u mnie było duże. Dzieci z ogromnym entuzjazmem wzmagały we mnie potrzebę, aby być dla nich lepszą, wymyślać ciekawsze zabawy, spędzać z nimi więcej czasu, a czas ten nieustannie urozmaicać. Dzieci szczęśliwe, uśmiechnięte, śmiejące się, a często niedożywione, nieubrane, bez butów. Dzieci, które lubią psocić i szukają Twojej uwagi, jednocześnie słuchają uważnie, gdy pokazujesz pozycje walki, które mają powtórzyć, śledzą twoje ruchy, gdy pokazujesz kolorowego pingwina z wycinanek, które zaraz każde z nich same zmajsterkuje, albo rozdajesz farbki i kredki, którymi będą mogły do woli malować. Nie spotkasz takiego widoku gdzie indziej często, mi się do tej pory nie udało.

Praca z dziećmi jest niezwykle satysfakcjonująca ale i wymagająca. Mają tyle energii, że ciężko taką siłę okiełznać. Kondycja po 4 tyg. pracy z nimi podniosła mi się znacznie Szczere, wzruszające gesty odmieniały każdy mój dzień. Wiele można się od dzieci nauczyć: codziennego uśmiechu, dzielenia się tym, co dla nas najcenniejsze, radości z obecności drugiego człowieka, spontaniczności i cierpliwości, brania z życia co najlepsze, dawania z serca jeszcze więcej. Nie ma co ich tłumić, trzeba dać im możliwości upustu tej energii i odpowiednio ją ukierunkować, aby potencjał który w nich dżemie, nie uleciał w nicość. To była bardzo odpowiedzialna praca, ale odpowiedzialność tą brałam na siebie z przyjemnością każdego dnia.

Po powrocie do Polski często czuję tęsknotę, może dlatego, że nikt tak nigdy pięknie się do mnie nie uśmiechał? Świat ten daleki od ideału zachodnioeuropejskiego, mi był bardzo bliski… może to otwartość ludzi, może to styl życia? Uczucia, które towarzyszyły mi kiedy dzieci wręczały mi swoje zdjęcia i listy z prośbą „Please, don’t forget me!” zapamiętam do końca życia i obiecuję, że Was nie zapomnę! Cóż, po prostu tęsknię za Wami i Tobą Madagaskarze!

Paula Dmochowska lipiec-sierpień 2013

 

 

WSPOMÓŻ NAS!